
Wywiad ukazał się w Medical Maestro Magazine, Vol. 13, s./p. 1777-1924
Magdalena Szumska: Ma Pan twarz, która mogłaby zagrać kobietę.
Janusz Kruciński: Potraktuję to jako komplement (uśmiech).
Zawsze podobał się Pan kobietom? Ma Pan bardzo ciekawe rysy.
Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem (śmiech). Żona też mi to często powtarza, ale zawsze odpowiadam jej – „Daj spokój, Kochanie” (śmiech).
Jak się chodzi w szpilkach będąc mężczyzną?
Fatalnie. I nawet nie chodzi o to, że jestem mężczyzną (śmiech). Nie wiem dlaczego kobiety robią sobie tak straszną krzywdę. Nie przyjmuję tłumaczenia, że nam – mężczyznom, to się podoba. Dla normalnego faceta to nie but stanowi o atrakcyjności kobiety.
Jednak odgłos szpilek robi swoje (uśmiech)…
Na mnie takie rzeczy nie robią wrażenia. Taki obrazek traktuję w kategoriach, powiedzmy, dzieła sztuki. Moja żona unika chodzenia w szpilkach, chociaż kiedyś nosiła je stale; zawsze elegancko ubrana i do tego w szpileczkach – wyglądała super! Potem zmieniła styl i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby powiedzieć jej: „Słuchaj, a może byś tak ubrała szpilki?”. I wciąż wygląda super!
W przypadku roli transwestyty, którego grał Pan w sztuce „The Rocky Horror Show”, nie było problemu w doborze obuwia scenicznego dla Pana?
Nie, wskoczyłem w buty postaci granej przeze mnie pierwotnie. Była jedna scena, w której wszyscy występowali w szpilkach – swoisty Drag Queen Show. Miałem zatem swoje szpilki i nie było problemu z kwestią dobrania odpowiedniego rozmiaru (uśmiech).