
Wywiad ukazał się w Medical Maestro Magazine Vol. 7, s./p. 889-1036
Prof. dr hab. n. med. Roman Danielewicz – dyrektor Poltransplantu, pracownik Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Członek Rady Naukowej Instytutu Transplantologii tej uczelni, Krajowej Rady Transplantacyjnej i Zarządu Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego. Członek i założyciel Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej. Specjalista chirurgii ogólnej, transplantologii klinicznej oraz zdrowia publicznego.
Magdalena Szumska: Jest Pan dyrektorem Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego do spraw Transplantacji Poltransplant w Warszawie. Stoi Pan na czele organizacji, która bywa bogiem.
Roman Danielewicz: Nikt ze środowiska transplantacyjnego nie próbuje pełnić funkcji Boga. W Poltransplancie nie decydujemy o wielu sprawach. Sama nazwa naszego centrum wskazuje, jaka jest nasza rola – koordynująca i organizacyjna. Zajmujemy się pobieraniem i przeszczepianiem narządów oraz szpiku. W zdecydowanej większości przypadków nie dokonujemy bezpośrednich rozstrzygnięć, który narząd ma być przeszczepiony i któremu choremu. A już na pewno nie podejmujemy decyzji typu medycznego! To zadanie spoczywa na zespołach transplantacyjnych, naszym jest umożliwienie działania tym zespołom. A koordynujemy tę pracę, ponieważ przy pobraniach wielonarządowych od jednego dawcy musi być zaangażowanych kilka zespołów, czasem jest to nawet kilkadziesiąt osób. I to po naszej stronie są funkcje wykonawcze, a także monitorujące system transplantacyjny w Polsce. Są rzeczywiście dziesiątki danych, które staramy się zebrać o potencjalnym dawcy i biorcy; na tej podstawie zespół, który ma pobrać serce, płuca, wątrobę czy nerki, decyduje, czy pobrać i przeszczepić dany narząd. Decyzja nie leży po stronie Poltransplantu, poza sytuacjami oczywistymi, kiedy należy np. zdyskwalifikować pobranie serca czy płuc.