Strona główna PASJE MEDYCYNY Wiolonczelistka z Operacji Muzyka

Wiolonczelistka z Operacji Muzyka

Muzyka jest dla niej sposobem komunikacji, a wiolonczela pomaga w wyrażaniu emocji. Zuzanna Lohani – z zawodu lekarz, po godzinach wiolonczelistka. Pracuje w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Jej wielką pasją jest gra na wiolonczeli. Absolwentka szkół muzycznych, lekarz w trakcie specjalizacji z radiologii, członkini zespołu Wielkopolskiej Izby Lekarskiej – Operacji Muzyka. Jej gry możemy posłuchać podczas licznych koncertów. Jak sama przyznaje, woli grać z zespołem, ponieważ granie solo nie daje radości muzykowania.

5522
PODZIEL SIĘ

Z obecnej perspektywy sądzi Pani, że był to dobry wybór?
Uważam, że nie należy obawiać się podejmowania decyzji, które potem z punktu widzenia życiowego mogą wydawać się niesłuszne. Czasami trzeba coś zacząć, żeby przekonać się czy to jest właśnie to, co chcemy robić przez resztę życia. Albo to nie jest to i należy podjąć kolejną decyzję.

Dwie miłości zwykle są trudne do pogodzenia. Nie myśli Pani teraz o rezygnacji z medycyny na rzecz zawodowego grania?
Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, będąc już na studiach, w kryzysowych momentach. Teraz nie myślę o tym w taki sposób, granie jest dla mnie radością. Obawiam się, że jeżeli miałabym tylko grać, przestałoby to być czymś wyjątkowym. Poza tym to ciężka praca, przekonałam się o tym pracując kilka miesięcy w Zurichu w Szwajcarii. Grałam na wiolonczeli z big-bandem w międzynarodowym cyrku, gdzie miałam możliwość zakosztowania życia muzyka dorabiającego rozrywkowym graniem i obserwacji środowiska od środka. Jest to ciężka praca, a wykonywanie tego samego repertuaru dzień w dzień potrafi zepsuć radość z grania nawet najpiękniejszego utworu.

Granie jest też formą ucieczki od medycyny?
Tak, to coś niezwykłego. To jest właśnie pasja, która sprawia, że człowiek zanurza się tylko w tym, nie myśli o niczym innym. Kiedy gram, skupiam się jedynie na problemach wykonawczych, czyli muzycznych.

Występowała Pani kiedyś z wiolonczelą solo?
Szkoła muzyczna przygotowuje głównie do grania solo. Ja nigdy tego nie lubiłam, bardzo mnie to stresowało i nie sprawiało żadnej przyjemności. Dużo bardziej lubiłam występować z zespołem, ale o dziwo dopiero po skończeniu edukacji muzycznej zaczęłam odkrywać granie w różnych orkiestrach i zespołach kameralnych. Poza egzaminami i konkursami, które były etapem w edukacji, nie występowałam solo.

Wspomniała Pani, że edukacja w Polsce nastawiona jest na granie solo.
Zgadza się. W szkołach muzycznych każdy musi ćwiczyć program solowy, koncerty, sonaty, a zespoły kameralne są opcją dodatkową. Dla porównania, w Anglii uczniowie grają głównie w zespołach kameralnych i rozrywkowych, w orkiestrze, a lekcje indywidualne mają na celu podszlifowanie tego, z czym jest problem podczas grania w zespole. Od początku są więc nastawieni na słuchanie się nawzajem i wspólne muzykowanie.