
Magdalena Szumska: Panie Doktorze, cudowna medycyna estetyczna czy szaleństwo? Jak Pan do tego podchodzi?
Jerzy Kolasiński: Zupełnie profesjonalnie, tzn. ani nie szaleństwo, ani nie cudowna medycyna, tylko po prostu chirurgia, bo zazębia się ona z chirurgią plastyczną i rekonstrukcyjną i jest z nią nierozerwalnie związana. Dlatego jak najbardziej stoję dwiema nogami na ziemi i uważam, że jest to integralna część chirurgii, która opiera się na tych samych zasadach, co każdy inny jej dział, to znaczy, że zajmując się nią trzeba znać wskazania, wiedzieć kogo operować, a kogo nie, trzeba mieć wiedzę w zakresie tego, jak przeprowadzić operacje i na końcu trzeba wiedzieć jak prowadzić pacjenta po zabiegach i jak leczyć powikłania. Wobec tego niczym się ona nie różni od innych dziedzin medycyny czy chirurgii.
Jednak trafiają do Pana przede wszystkim pacjenci z problemami natury estetycznej, natomiast Pan w swojej pracy edukacyjnej – również pacjenta – wskazuje bardzo mocno na czynnik rekonstrukcji z powodów tak naprawdę emocjonalnych, subiektywnych. Uważam, że to dobry kierunek.
Oczywiście, że gdy spojrzymy na zakres wskazań w chirurgii estetycznej, to wypływa on w dużym stopniu z wnętrza pacjenta. Nie ma jednego standardu urody, wyglądu i każdy ma prawo w stosunku do swojego wyglądu oczekiwać czegoś innego, stąd też pacjent wchodzący na pierwszą konsultację – zresztą pacjent bardzo dobrze wyedukowany za pomocą Internetu czy dzięki rozmowie z przyjaciółmi – z reguły wie czego chce. Ale jeżeli zaczyna mówić „proszę mi zrobić…” i zaczyna wymieniać procedury – w tym momencie od razu jest zatrzymywany.
Dlaczego?
To jest drugi etap naszej rozmowy. Pierwszy musi zawierać wyartykułowanie przez pacjenta uwag dotyczących własnego wyglądu.
A nie przychodzenie z gotową diagnozą?
Bywa, że pacjenci przychodzą z gotową diagnozą, ale wskazania tak naprawdę wynikają z potrzeb pacjenta. Ponadto sposób, w jaki pacjent podchodzi do wyglądu własnego ciała mówi mi bardzo wiele o jego stanie emocjonalnym. Zbytnie wyolbrzymianie problemu może być złym prognostykiem na przyszłość.