
Wywiad ukazał się w Medical Maestro Magazine Vol. 10, s./p. 1133-1480
Dr n. med. Krzysztof Kordel – specjalista medycyny sądowej i lekarz patomorfolog. Od VI kadencji Prezes Rady Okręgowej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej. Kierownik Pracowni Prawa Medycznego oraz Etyki i Deontologii lekarskiej. Pracownik naukowy Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Członek senatu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Absolwent Wydziału Farmaceutycznego oraz Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Poznaniu. Rzecznik Praw Lekarza Naczelnej Izby Lekarskiej w latach 2010-2013. Autor i współautor około 150 publikacji naukowych. W II i III kadencji wiceprzewodniczący i przewodniczący Okręgowego Sądu Lekarskiego, w IV i V kadencji Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej.
Magdalena Szumska: Słynie Pan z wysokiego „współczynnika” prawdomówności i mówienia prosto w oczy.
Krzysztof Kordel: Mówię to, co myślę czy się to komuś podoba, czy nie.
Bycie na stanowisku i prawdomówność zwykle nie idą ze sobą w parze. Pan jednak nie ma z tym problemu?
Nie spotkałem się z sytuacją, kiedy ktoś byłby z tego powodu zawistny czy niechętny.
Zapewne dlatego, że mówi Pan prawdę, od której trudno uciec.
Tak, mówię prawdę. Ci, którzy mnie znają, po prostu wiedzą, że tak jest i akceptują to.
Poza tym wiedzą, że jest Pan patomorfologiem (uśmiech).
To nie tak, po prostu staram się dotrzymywać słowa. Jeżeli coś obiecuję, a widzę, że nie jestem w stanie pomóc, to mówię to od razu. A jeżeli mogę pomóc – pomagam. Mam taką dewizę: „co Ci szkodzi pomóc, nie wiadomo czy kiedyś na górze nie zostanie Ci to policzone”.
Jako Rzecznik Praw Lekarza zasłynął Pan również tym, że potrafi nie tylko powiedzieć, ale i napisać, co sądzi. Czy obecnie wpływa dużo pozwów przeciwko pacjentom ze strony lekarzy? Czy może nadal lekarze nie mają odwagi narzekać na trudne sytuacje?
W pojedynczych sytuacjach lekarze decydują się wystąpić na drogę sądową. To są kwestie np. nie zapłaconych dentystom pieniędzy. Najczęściej ogranicza się to do pojedynczych spraw, dotyczących ochrony dóbr osobistych. Mam nadzieję, że akcja propagandowa – którą zacząłem, a obecnie kontynuuje ją Zbyszek Brzezin, mój następca – dotycząca kwestii lekarza jako człowieka, który także ma prawo do ochrony życia, zdrowia i dobrego imienia, przyniesie w końcu efekt. Jestem daleki od tego, żeby w każdej sprawie namawiać kogokolwiek do pójścia do sądu, ale czasami zostaje przekroczona ta cienka, czerwona linia.
Populistyczne media bardzo rzadko patrzą na drugą stronę medalu…
Bo nie pasuje do orderu… Znacznie bardziej medialne jest, kiedy pijany doktor zabije pacjenta. Sam piszę opinie dopiero od kilku lat, bo wcześniej się przed tym broniłem. 9 na 10 spraw dotyczących błędów medycznych można nazwać „szukaniem dziury w całym”. Denerwuję się, kiedy czytam, że kancelarie odszkodowawcze piszą o sytuacji, w której zarażono kogoś sepsą, przy czym autor tekstu nie zadał sobie trudu, żeby sięgnąć choćby do Wikipedii i przeczytać, co to jest sepsa. Jeżeli pacjent leży pół roku na OIOM- ie, trudno o to, żeby nie złapał żadnych powikłań bakteryjnych. To jest problem całego świata.
W niektórych regionach Polski kancelarie zatrudniają przedstawicieli handlowych, których zadaniem jest „wyłapywanie” poszkodowanych pacjentów i ich rodzin.
Dokładnie. Dobrym miejscem „czatowania” na rodziny jest prosektorium. Takie osoby szukają „atrakcyjnych” spraw, przykładowo sytuacji, w której człowiek zmarł w szpitalu.
A nie powinien?
Przepraszam, ale gdzie miał umrzeć chory człowiek? Tam gdzie się urodził – w tym samym miejscu. W tej chwili kończę pisanie opinii o następującej sytuacji: pani miała 160 cm wzrostu i ważyła 112 kg, jechała na rowerze, który nie miał hamulców, wyjeżdżała z ulicy podporządkowanej pod jadący samochód, ale przecież to się medialnie wytnie. Kto zabił?! Lekarka, bo w czasie badania na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym podniosła nogę pacjentki i pękła jej śledziona. To są tego typu doniesienia do prokuratury, z którymi czasami mam do czynienia.
Brakuje świadomości społecznej w ogóle czy to bezczelność mediów?
Bezczelność. Nie tylko mediów, ale również prawników, którzy szukają poklasku.
Młodzi prawnicy podczas studiów przyszłych lekarzy zaczynają poruszać tematy procesów pomiędzy pacjentem a lekarzem. Czy to dobrze, że prawo tak mocno współpracuje z medycyną?
Bardzo dobrze, ja od lat się tym zajmuję. Ważne, żeby obie strony się zrozumiały: medycyna i prawo.