Łatwo rozwiązany problem dodatkowych miejsc dla przyszłych lekarzy.
Skoro my tutaj na uniwersytecie mamy w tej chwili więcej ludzi do „obrobienia”, dostaniemy mniej pieniędzy, to ja się uprzejmie pytam – kto do tego interesu dopłaci? I doskonale wiem kto – pracownicy. My dostajemy podwyżki tylko wtedy, kiedy w ustawie budżetowej jest zagwarantowany wzrost dla „budżetówki”. Dlatego już dawno nauczyłem się liczyć pieniądze. A teraz będę złośliwy – zapamiętałem hasło z kampanii wyborczej pana przewodniczącego – teraz już europejskiego, a wcześniej szefa partii PO – gdzie jednym ze sztandarowych haseł PO było: „mniej państwa w państwie”. Od początku uważałem, że zostanie to zrealizowane w ten sposób, iż rozpocznie się przerzucanie zadań państwa na samorządy bez pieniędzy.
My dostajemy podwyżki tylko wtedy, kiedy w ustawie budżetowej jest zagwarantowany wzrost dla „budżetówki”. Dlatego już dawno nauczyłem się liczyć pieniądze
To bardzo proste, prawda?
Jakże skuteczne!
Przyjmuje się, że sytuację w regionie najlepiej zna samorząd. Jeśli ktoś sądzi inaczej, od razu pojawia się zarzut myślenia o centralizacji władzy w obszarze ochrony zdrowia.
Czy centralizacja ochrony zdrowia jest rzeczą złą? Bierzemy pod uwagę dwa modele. Pamiętam wyjazd do Holandii, gdzie rozmawialiśmy z ludźmi, którzy zarządzają tamtejszą ochroną zdrowia. Mówili, że dla nich państwowa opieka zdrowotna kojarzy się jednoznacznie z NSDAP.
Państwowa ochrona zdrowia?
Tak, ponieważ to był jedyny okres w dziejach Holandii, kiedy nastąpiła nacjonalizacja ochrony zdrowia. Holendrzy szczycą się tym, że jako pierwsi wprowadzili ubezpieczenia zdrowotne dla swoich pracowników i ich rodzin. Dla nich system ubezpieczeniowy, w którym samemu wybiera się wariant, jest podstawą działalności, natomiast państwo pozostaje regulatorem. Rozwiązanie holenderskie znaczy tyle, że pacjent wybiera kasę, a nie odwrotnie. To ma bardzo duże znaczenie.
My jako pacjenci również możemy wybierać kasę, w której jesteśmy leczeni.
NFZ lub NFZ! Nie wiem czy przykładowo budżetowy system nie jest lepszy, patrząc np. przez pryzmat Danii, państwa socjalistycznego. Nie da się odciąć podatków od ochrony zdrowia, Duńczycy płacą najwyższe podatki – 52%.
I duńscy obywatele nie chcą emigrować.
Nie chcą, bo śpią spokojnie. Oni doskonale wiedzą, że podatki przekładają się na bezpieczeństwo, również zdrowotne.
Poddają się temu systemowi. W Polsce mamy wysoką skłonność do ucieczki przed płaceniem.
Bo system jest zbyt skomplikowany. Byłoby łatwiej, gdyby był prostszy. W szwajcarskim systemie do 700 franków płaci Szwajcar. Powyżej 700 franków uruchamia się system ubezpieczycielski. Teraz musisz zdecydować: czy wydasz to na dentystę czy na coś innego. W Polsce powiedzenie Polakowi, że wydanie pierwszych stu złotych przy chodzeniu do lekarza jest jego problemem, byłoby niewyobrażalne!