Strona główna PASJE MEDYCYNY Wiolonczelistka z Operacji Muzyka

Wiolonczelistka z Operacji Muzyka

Muzyka jest dla niej sposobem komunikacji, a wiolonczela pomaga w wyrażaniu emocji. Zuzanna Lohani – z zawodu lekarz, po godzinach wiolonczelistka. Pracuje w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Jej wielką pasją jest gra na wiolonczeli. Absolwentka szkół muzycznych, lekarz w trakcie specjalizacji z radiologii, członkini zespołu Wielkopolskiej Izby Lekarskiej – Operacji Muzyka. Jej gry możemy posłuchać podczas licznych koncertów. Jak sama przyznaje, woli grać z zespołem, ponieważ granie solo nie daje radości muzykowania.

5523
PODZIEL SIĘ

Artykuł ukazał się w Medical Maestro Magazine, Vol. 11, s./p. 1481-1628

Anna Rusin: Rozmawiając z lekarzami bardzo często dowiaduję się, że w przeszłości grali na jakichś instrumentach. Dlatego później wybierają medycynę?
Zuzanna Lohani: Powodem może być wrażliwość i cierpliwość, którą trzeba mieć zarówno jako muzyk, jak i lekarz. Muzyka uwrażliwia, sprawia, że człowiek jest bardziej czujny, wsłuchuje się w różne rzeczy wewnątrz i na zewnątrz. Zawód lekarza nastawiony jest na słuchanie drugiej osoby i jej potrzeb. Gra na instrumencie tak samo jak nauka medycyny wymaga również wytrwałości. Edukacja muzyczna bardzo dobrze wpływa na koncentrację oraz uczy cierpliwości.

W Polsce muzykowanie lekarzy wciąż uważane jest jednak za coś „dziwnego”.
Wydaje mi się, że w Polsce nie jest to jeszcze tak bardzo popularne. W Niemczech czy Anglii zdarza się, że orkiestry złożone są wyłącznie z pediatrów albo kardiologów. To świadczy o tym, ilu jest grających lekarzy – prawie wszyscy grają i jest to naturalne. Dlatego te dwa narody zawsze dominują w orkiestrach europejskich i światowych. Profesjonalni muzycy w Polsce czasami patrzą z góry na takie amatorskie zespoły, ale nie zdają sobie sprawy, że ci amatorzy są bardzo wykształconą publicznością koncertów. Ludzie, którzy sami grają, żywo interesują się muzyką, chętnie chodzą na koncerty, kupują płyty.

Presja perfekcji sprawia, że lekarze rezygnują z muzyki?
Znam wielu ludzi, którzy bardzo dobrze grali, ale po czasie stwierdzili, że nie będą profesjonalistami, a kiedy wybrali inną drogę niż kariera muzyczna, w ogóle przestali dotykać instrumentu. Nie było możliwości grania w zespole, a granie dla siebie w czterech ścianach szybko okazało się luksusem, na który nie ma czasu. To jest bardzo częsty scenariusz. My staramy się rozpropagować ideę wspólnego muzykowania – po prostu dla samej radości grania.

Czym jest dla Pani muzyka?
Muzyka jest dla mnie sposobem komunikacji nastrojów, emocji, czasami myśli. Nie jest tylko wytworem, sztuką dla sztuki, ani stworzeniem czegoś pięknego, co istnieje w zawieszeniu. Ja lubię muzykę bezpośrednią, tzn. na żywo, w postaci koncertów, bo to daje bezpośredni kontakt wykonawców z odbiorcami. Koncerty dla małej i dużej publiczności są rodzajem oddziaływania. Muzyka jest po prostu radością bycia tu i teraz. To niekoniecznie musi być miłe, przyjemne i relaksujące, ważne, żeby pobudzało do myślenia. Niesamowite są dla mnie momenty intensywnego grania, kiedy jadę gdzieś na kilka dni i przez cały czas gram. Wtedy odczuwam euforię innego świata, postrzegania, muzycznego myślenia. Wszystkie zmysły nastawione są tylko na muzykę.