Strona główna PASJE MEDYCYNY Żeglarskie pasje lekarzy

Żeglarskie pasje lekarzy

Człowiek próbował oswoić morza i oceany od najdawniejszych czasów. Historie wielkich wypraw, bitew morskich czy ekscytujące opowieści o piratach mamiły wyobraźnię niejednego dziecka. Który mały chłopiec czasem nie marzył o życiu wilka morskiego? O wolności, niemal nieograniczonej przestrzeni morskiej, o zmaganiu się z żywiołem? Nastały spokojniejsze czasy, ale żeglarstwo nadal jest pasjonujące. W XVII wieku zaczęto traktować żeglarstwo jako dziedzinę sportu, a od 1900 roku stało się również dyscypliną olimpijską, ponadto co roku na całym świecie odbywa się wiele regat. Nie jest to jednak łatwy sport – wymaga wcześniejszego przygotowania, wiedzy, sprawności fizycznej, trzeba liczyć się z tym, że podczas regat pogoda może zmieniać się jak w kalejdoskopie. Z drugiej strony natomiast, ten sport rzadko powoduje kontuzje. W dodatku, piękne widoki i aktywnie spędzony czas w gronie przyjaciół na świeżym powietrzu rekompensuje wszelkie trudy. W końcu jest to imponujący sport, który dla niejednego będzie wyzwaniem wartym podjęcia. Osobą, która żegluje od bardzo wielu lat, jest Bogdan Kula.

7694
PODZIEL SIĘ

Artykuł ukazał się w Medical Maestro Magazine, Vol. 3, s./p. 297-444

Bogdan Kula – od trzydziestu lat lekarz ginekolog-położnik. Ukończył Akademię Medyczną w Białymstoku. Specjalizację II stopnia z ginekologii i położnictwa uzyskał w Warszawie. Pracuje w Olsztynie.  Jego pasją jest żeglarstwo, od kilku lat jest organizatorem Żeglarskich Mistrzostw Polski Lekarzy na jachtach kabinowych. Pływa po morzach, m.in. po Atlantyku, Morzu Śródziemnym, Bałtyku, Morzu Północnym.

Anna Rusin: Skąd wzięła się Pańska pasja do żeglarstwa?
Bogdan Kula: Urodziłem się w Węgorzewie na Mazurach, tam się wychowywałem aż do matury. Nigdy nie lubiłem grać w piłkę nożną, dlatego szukałem innych możliwości spędzenia czasu. W Węgorzewie działał Klub Morski Ligi Obrony Kraju. Pozostało trochę jachtów jeszcze z czasów wojennych po Niemcach, które zostały odremontowane i tak się zaczęła ta cała przygoda (uśmiech).

W jakim wieku zaczął Pan żeglować?
Żeglować zacząłem w wieku ośmiu lat w szkole podstawowej. Na początku było pływanie na łódce klasy Cadet, później przesiadłem się na trochę większą jednoosobową klasy OK Dinghy, później przez dwa lata pływałem na łódce Latający Holender. Niezależnie od tego, w wieku 15-16 lat zaczęły się pływania turystyczne, wtedy były jeszcze łódki Omegi. Odremontowaliśmy łódkę kabinową, później przybyły dwa jachty ze słomki drewnianej, ufundowane przez ówczesną władzę. Później, na studiach zaczęło się pływanie po morzach. Przepłynąłem Atlantyk na „Zawiszy”. I od dziesięciu lat głównie żegluję po morzach.

Od kilku lat jest Pan organizatorem Żeglarskich Mistrzostw Polski Lekarzy na jachtach kabinowych. Co Pana skłania do organizowania tego typu mistrzostw?
Zawsze byłem społecznikiem. W czasie studiów w latach 70-tych byłem przez cztery lata Komandorem Akademickiego Yacht Clubu w Białymstoku. Już wówczas organizowałem kilka dużych imprez regatowych, na które zjeżdżali żeglarze z białostockiego i suwalskiego. Po reaktywowaniu samorządu lekarskiego niemal od początku zaangażowałem się w działalność Warmińsko-Mazurskiej Izby Lekarskiej. Ciągoty do spraw społecznych oraz żeglarska pasja przyczyniły się do tego, że zająłem się organizowaniem Żeglarskich Mistrzostw Polski Lekarzy. Jest to najstarsza żeglarska impreza branżowa w Polsce. W przyszłym roku będziemy świętować jubileusz 25-lecia tych mistrzostw. Pomysłodawcą, organizatorem pierwszych regat i sędzią głównym był śp. doktor Władysław Lipecki, chirurg dziecięcy.  Z racji wieku i chorób w pewnym momencie nie mógł już kontynuować tej działalności, dlatego w naturalny sposób przejąłem stery tej imprezy. To jest dla mnie przyjemność. Zjeżdżają się lekarze z całej Polski. Zapraszam zespoły szantowe z tzw. najwyższej półki w Polsce, uczestniczę w komisji sędziowskiej, więc sam w zawodach jako ich organizator nie mogę startować.

Czy wcześniej, zanim został Pan organizatorem, startował Pan w mistrzostwach?
Jeszcze w czasach, kiedy organizatorem regat był doktor Lipecki, to ja brałem udział w mistrzostwach jako zawodnik.